Reklama terapii w internecie to kolejny z tematów, który stale przewija się na naszych konsultacjach. Jak dotrzeć ze swoją ofertą terapeutyczną do osób potrzebujących wsparcia psychologicznego? Jak może wyglądać reklama terapii w social media? Co jeszcze poza prowadzeniem Instagrama czy Facebooka można zrobić, żeby informacje o Waszej ofercie terapeutycznej dotarły do jak największej grupy osób? Czy płatna reklama terapii ma sens i ile powinna kosztować? Postaramy się wyjaśnić Wam to w tym artykule.
Reklama terapii czy w ogóle można?
Zacznijmy od podstaw, czyli tego, czy można reklamować terapię. To pytanie ma sens, bo wiele osób traktuje działalność terapeutyczną jak działalność lekarską. A reklamowanie się przez lekarzy było zakazane do 2024 przez Komisję Etyki Lekarskiej Naczelnej Rady Lekarskiej. Mijający rok przyniósł jednak zmiany, które wchodzą w życie 1 stycznia 2025 roku. Lekarze będą mogli się reklamować, jednak reklama musi być zgodna z zasadami etyki. Warto tutaj jednak pamiętać o zakazie deprecjonowania (porównywania się do innych) oraz oceniania, czyli pisania np. „najlepszy ortopeda”. Jak jest jednak z reklamowaniem się terapeutów? Tu zdania są mocno podzielone!
Czy terapię traktuje się jak usługi medyczne?
Wszystko rozbija się o to, czy reklamowanie terapii traktujemy jako reklamę usług medycznych. Niestety ciężko tutaj o jasne stanowisko. Z jednej strony mamy zmiany, o których wspomnieliśmy przed chwilą. Z drugiej strony, konsultując ten tekst spotkaliśmy się z opiniami, że wielu terapeutów, którzy reklamują się online, w ogóle nie ma odpowiednich uprawnień do pracy. Niestety przez to mamy standardową sytuację, w której przepisy nie nadążają za szybko zmieniającą się rzeczywistością, a na rynku jest grupa osób, która promuje usługi terapeutyczne nazywając je zupełnie inaczej. O tym opowiemy jednak za moment.
Jak prowadzić social media terapeuty?
Każdej osobie, nie tylko terapeutom, która przychodzi do nas na konsultacje, powtarzamy, że podstawą komunikacji w social media powinny być szczerość i zwrócenie uwagi na potrzeby oraz zainteresowania klienta. Nie musimy tłumaczyć, dlaczego ta zasada jeszcze bardziej dotyczy osób, które chcą komunikować w mediach społecznościowych swoją działalność terapeutyczną. W jednym z naszych zeszłorocznych artykułów opowiadaliśmy o różnicach w promowaniu/komunikowaniu inicjatyw i działań kulturalnych, a „zwykłych” produktów. Kilku klientów, którzy przeczytali ten artykuł, powiedziało nam, że właśnie takie podejście przekonało ich do kontaktu z nami. Dlaczego? Bo w epoce hiperkonsumpcjonizmu (którego skutki, swoją drogą, częściowo próbuje „redukować” terapia) i ciągłego zwiększania sprzedaży, wielu speców od social media zapomina o tym, że nie wszystko jest produktem. Człowiek i psychika nie są jak voucher prezentowy czy zestaw kosmetyków. Oczywiście ciągle sprzedajemy usługę, za którą chcemy otrzymać pieniądze. Jednak usług/produktów z obszaru kultury, a tym bardziej terapeutycznych nie możemy komunikować jak biznesu e-commerce!
Czy terapeuta powinien promować się tylko na Instagramie?
W internecie króluje obraz, który w pewien sposób łączy reklamę terapii z budowaniem marki osobistej. Ta z kolei „przyklejona” jest do Instagrama. Wystarczy porównać zasięgi popularniejszych w internecie terapeutów oraz wszelkich „gwiazd” Insta, które na tym portalu mają tysiące obserwujących, a na Facebooku dryfują w okolicach kilkuset. To jedna z pułapek, w które wpadają nasi klienci. Zanim zdecydujecie się na jakiś konkretny kanał, sprawdźcie, czy w ogóle Wasi klienci z niego korzystają. Może okazać się, że osoby, których poszukujecie na Instagramie, częściej korzystają z Facebooka (osoby starsze i z mniejszych miejscowości) lub LinkedIn (osoby zajmujące się biznesem). Content publikowany w kilku kanałach nie musi się niczym różnić, wystarczy, że dopasujecie go technicznie (proporcje filmu dla Facebooka różnią się od tych dla Reels). I pamiętajcie o najważniejszym, nie dopasowujcie na siłę contentu do tego, jaki wizerunek w waszej głowie ma platforma. Na TikToku wcale nie musicie publikować treści „luźnych” czy „prześmiewczych”. Bądźcie sobą, a przede wszystkim bądźcie nastawieni na to, żeby content, który publikujecie, dopasowany był do oczekiwań odbiorców. Tym bardziej, że content jest podstawą do reklam płatnych i decyduje o ich sukcesie.
Reklama terapii w social media
Reklama terapii w social mediach często opiera się na prostym schemacie, który opisywaliśmy już np. w artykule poświęconym sprzedaży ebooków. Strategia ta kopiowana jest przez wszystkie agencje social media oraz freelancerów i opiera się na ekspozycji usługi lub osoby, która ją świadczy, a następnie remarketingu skierowanego do ludzi, którzy weszli w jakikolwiek sposób w interakcję z materiałem reklamowym, albo postem (zazwyczaj, jest to post video). W przypadku terapii problem z większością reklam, które siłą rzeczy zaczęły wyświetlać nam się w feedzie, kiedy przygotowywaliśmy ten artykuł, był jeden. Większość z nich kompletnie nie odróżniała się od siebie. Zarówno na poziomie komunikacyjnym, jak i graficznym. Co ciekawe, w żadnym z materiałów, poza ofertą (cena, zdjęcie terapeuty itp.) nie znaleźliśmy niczego, co wskazywałoby, że konkretny ekspert mógłby poradzić sobie z potencjalnymi problemami. Samo zasygnalizowanie, tego że zajmujecie się np. zaburzeniami lękowymi, nie musi od razu znaczyć, że Wasza metoda będzie działała w konkretnym przypadku lub że potencjalny pacjent Wam zaufa. W naszej socialmediowej branży króluje reklamowanie się przy pomocy case studies czyli, przykładów realizacji dla klienta. Może warto pomyśleć o takim rozwiązaniu, nie zapominając wcześniej o odpowiedniej anonimizacji danych. Pamiętajcie także, że opinie, np. na portalu Znany Lekarz lub Booksy, to często ostatnie, co czytają Wasi potencjalni pacjenci na chwilę przed zapisaniem się na sesję. Ten element ścieżki poszukiwania wykonawcy usługi nazywany jest fachowo „messy middle” i określa wszystko, z czym zapoznaje się na Wasz temat klient, zanim podejmie decyzję o rezerwacji terminu wizyty.
Co zrobić, żeby więcej osób zapisywało się do mnie na terapię?
No właśnie, co zrobić, żeby tych zapisujących się było jak najwięcej? Poszukiwanie swojego pomysłu na wyróżnienie się to podstawa każdej strategii reklamy w internecie. Co zatem zrobić, jeśli chcecie, żeby na Wasze sesje zapisywało się więcej osób, a nie chcecie inwestować np. 200 zł dziennie w reklamę w META? Tu warto się zatrzymać na moment, bo właśnie udzieliliśmy odpowiedzi na pytanie, które mogło pojawić się w Waszych głowach w poprzednim akapicie. Oczywiście wspomniane 200 zł dziennie to tylko estymacja na podstawie naszego doświadczenia. Wszystko tradycyjnie sprowadza się do memicznego już stwierdzenia „to zależy”. Natomiast tę kwotę dzienną możecie przyjąć jako pewnego rodzaju bezpieczne optimum podczas planowania swoich budżetów. Co jednak, jeśli nie macie takich pieniędzy? Tutaj wracamy do wyróżnika, o którym pisaliśmy przed chwilą. To właśnie on może Wam pomóc w znalezieniu osób zainteresowanych terapią lub konkretnym problemem. Dlaczego? Po pierwsze dzięki zawężeniu pomysłu możecie się skupić na mniejszej grupie osób, np. na osobach zainteresowanych terapią skoncentrowaną na rozwiązaniach. Po drugie, jeśli Wasz wyróżnik będzie bezpośrednio dotyczyć tego, czego poszukują konkretne osoby, to istnieje większe prawdopodobieństwo, że trafią one właśnie do Was. Jak znaleźć wyróżnik, który pomoże w reklamowaniu terapii?
Jak może wyglądać wyróżnik, który proponujemy terapeutom?
Dobrym przykładem może być koncepcja, którą zatytułowaliśmy „tania terapia”. Powstała ona podczas naszych konsultacji i spotkań z klientką. Wiedząc, że chce ona się skupić także na pomocy osobom, które nie mają wystarczających środków na pomoc terapeuty, zaczęliśmy od wywiadu na temat tego, jak inni terapeuci komunikują tego typu usługi. Okazuje się, że w branży króluje określenie „terapia niskopłatna” lub „terapia niskokosztowa”. To ładne określenia, ale mogą one nabrać mocy dopiero w momencie w którym nauczymy odbiorców ich używania. To wymagałoby… kampanii promocyjnej lub akcji świadomościowej. A nie o to chodzi. Dlatego w tym przypadku warto odwrócić myślenie i zastanowić się, jak poszukujący terapii mogą nazywać problem, który chcą rozwiązać. Problem: nie mam pieniędzy i poszukuję terapii. Rozwiązanie, o którym pomyśli potencjalny pacjent: „terapia na NFZ” lub „tania terapia”. Stąd już tylko krok do rozwiązania, które zaproponowaliśmy. Warto przy tym zwrócić uwagę, że będąc ekspertami możecie posługiwać się konkretnymi przykładami np. „jak przestać bać się chorób” lub „metody radzenia sobie z atakiem paniki”. Jak zatem widzicie, na naszych konsultacjach pracujemy z klientami nie tylko nad aspektami technicznymi, ale także nad koncepcją komunikacji.
Jeśli nie terapia, to co reklamować?
Wróćmy jednak do jednego z wcześniejszych punktów i zastanówmy się nad tym, co możecie komunikować, jeśli nie macie możliwości reklamowania terapii lub z jakichś powodów chcecie uniknąć tego typu treści w swoich komunikatach. Najpopularniejsze w internecie są oczywiście sesje rozwojowe. Niektórym osobom negatywnie kojarzą się one z coachingiem, jednak pamiętajcie, co pisaliśmy w poprzednim akapicie. W wielu wypadkach wszystko jest kwestią nazewnictwa. To, jakich słów użyjecie w swoich reklamach terapii, zdeterminuje zatem nie tylko to, jak wypadniecie w oczach potencjalnych odbiorców, ale także algorytmu. Zarówno Google Ads, jak i META analizują treści, z którymi zapoznają się użytkownicy i na tej podstawie proponują im kolejne posty. Pamiętajcie także, że w reklamach możecie testować różne warianty tekstów, robiąc także testy A/B. Czasem to, co my nazywamy „konsultacjami”, klient może nazwać „korepetycjami social media”! Podobnie jest w branży terapeutycznej.
Reklama terapii – czy w ogóle tego potrzebuję?
Rozmowę na temat reklamy terapii warto zakończyć zastanawiając się nad jej sensem w ogóle. Jesteśmy dalecy od namawiania klientów do kupowania usług social media. Uważamy, że oferta w formule 360 czyli „zrobimy dla Ciebie wszystko” to sprzedażowy pomysł proagencyjny, a nie prokliencki! Czasem zamiast rozpoczynać kampanie reklamowe warto się może zastanowić nad tym, co już osiągnęliście, i uporządkować wspominane wcześniej „messy middle”. Więcej opinii Znany Lekarz czy Booksy ma realny wpływ na pojawienie się kolejnych pacjentów. Testowaliśmy ten schemat w przypadku klientki, która wykonuje masaże. Jak zatem widzicie, u nas znajdziecie nie tylko profesjonalne porady, ale także bezpieczną przystań, w której, tak jak w Waszych gabinetach, oferujemy zrozumienie oraz poszukiwanie nieschematycznej drogi w zdrowy i zrównoważony sposób.
0 komentarzy